piątek, 30 marca 2012

Luther

Kwestia bezdyskusyjna – Brytyjczycy potrafią robić seriale. Pewnie zdarzają im się jakieś „klapy”, ale i te „klapy” są czasami dużo lepsze niż nasze rodzime produkcyjne hity. Dziś zaprezentuję Wam serial „Luther”. Dowiedziałem się o nim od chłopaków Lekko Stronniczych, których czasami oglądam i dziś muszę im podziękować za kilka godzin całkiem niezłej rozrywki.


John Luther to detektyw policji, niezwykle inteligentny, które rozwiązuje trudne londyńskie sprawy, a przy okazji sam miesza się w niezłe bagno. Muszę przyznać, że serial jest czasami naciągany. Nie wiadomo skąd i jak, ale w pewnym momencie Luther wpada na rozwiązanie zagadki. Trafne, jak się później okazuje, tezy wyciąga jak asy z rękawa. Trochę to dziwne dla laika, ale może z taką właśnie skutecznością pracują brytyjscy policjanci?


Co mi się podoba?


Po pierwsze: piosenka rozpoczynająca. Jest to utwór do którego mam swoisty sentyment, więc od razu serial zapunktował. Do posłuchania niżej.


Po drugie: pierwsze cztery odcinki nie zwalają z krzesła. Mało jest między nimi powiązań, ale jak już ktoś przetrwa tę zaporę, to nie będzie zawiedziony.  Akcja odcinka urywa się, pozostawiając widza w niepewności. Dostajemy kilka scen z następnego odcinka i pozostaje nam tylko zagryzać paznokcie i czekać na kolejny seans.


Po trzecie: serial nie należy do tasiemców pokroju Mody na Sukces lub Klanu. To mi się bardzo osobiście bardzo podoba. Kilka odcinków, ale porządnych, w sezonie w zupełności wystarczy. Sezon pierwszy składa się z 6 odc. Myślę, że 10 to taka dobra liczba, ale 6 w tym przypadku też się sprawdza. Natomiast drugi sezon to małe przegięcie. Marne 4 odc., ale za to cały sezon to jedna wielka historia.


Dla wszystkich chcących podszlifować język i ceniących sobie dobrą rozrywkę - POLECAM!


Piosenka...







... a poniżej dwa trailery.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz