sobota, 12 listopada 2011

Pigmej - Chuck Palahniuk

Długo zastanawiałem się co napisać. Książka mi się podobała, nawet bardzo. Polubiłem specyficzny humor Palahniuka. Czegoś podobnego do tej pory nie spotkałem. Słyszałem opinie, że jest to najsłabsza powieść amerykańskiego pisarza (subiektywna ocena), ale mnie to cieszy. Jeżeli ta powieść urzekła mnie swoją oryginalnością, to co uczynią ze mną następne? Nie mogę się doczekać.


Na początku kilka słów a autorze. „Chuck” to tylko imię wymyślone przez Palahniuka, naprawdę nazywa się Charles Michael Palahniuk (czytaj: polenik). To nietypowe nazwisko jak na amerykańskie realia, mówi nam, że albo nie jest on rodowitym Amerykaninem, albo ktoś z jego przodków przybył do Stanów. W tym wypadku, druga możliwość jest tą prawdziwą. Sam Palahiuk urodził się w Waszyngtonie, a nazwisko pochodzi od dziadka ze strony ojca, który był Ukraińcem i wyemigrował do Nowego Jorku w 1907r z Kanady. Co on robił wcześniej w Kanadzie?


Palahniuk jest pisarzem, który zajmuje się satyrą, horrorem i fikcją transgresyjną. Jest to gatunek, który skupia się na bohaterze ograniczonym przez normy i oczekiwania społeczeństwa. Bohater łamie te normy, z tego powodu może być postrzegany jako chory umysłowo, ktoś aspołeczny albo nihilista. Ten rodzaj powieści rozprawia się z tematyką taboo, a konkretnie z seksem, narkotykami, pedofilią, przemocą czy kazirodztwem.


W książce bardzo często spotkamy również sentencje „wielkich wodzów” systemów totalitarnych. Już na pierwszej stronie jako motto przewodnie mamy słowa Adolfa Hitlera, którego myśli przewijają się w powieści jeszcze kilka razy.


Mówiąc wprost, pikanterii tu nie brakuje. I taki właśnie jest „Pigmej”


Pigmej to przezwisko, które otrzymuje Tajny agent 67 przez Rodzinę Goszczącą, po przybyciu do Ameryki na zasadzie wymiany uczniowskiej. Dlaczego Pigmej? Ponieważ Tajny 67 jest trzynastolatkiem niskiego wzrostu, widocznie odstającym od normy. Jaka jest norma i ile w rzeczywistości ma wzrostu? To nie zostało powiedziane, ale z życia doskonale wiemy, że przezwiska po prostu się dostaje, czasami bez wyraźnych powodów.


Pigmej przybywa do Stanów wraz z grupą innych (kolegów, przyjaciół?) Tajnych. Pochodzą z jakiegoś totalitarnego kraju, są wyszkolonymi zabójcami i mają do wykonania tajemniczy plan „Chaos”.


Pigmej posługuje się łamaną angielszczyzna, co prowadzi do wielu nieporozumień. Zostaje umieszczony w domu zwyczajnej amerykańskiej rodziny, która zostaje nazwana Rodziną Goszczącą.


Nie chcę zdradzać więcej szczegółów dotyczących fabuły, zainteresowanych lub znających twórczość autora odsyłam do lektury.


Mnie ta książka urzekła właśnie tym, że odstaje od formy. Nigdy do tej pory nie czytałem powieści transgresyjnej, stąd też moje dziwienie się. Rzeczywiście można się zgorszyć w sytuacji, kiedy Pigmej (trzynastolatek!!!) snuje plany na temat zapłodnienia Kociej Siostry, głaszcze swoją nabrzmiałą broń czy w końcu, albo na samym początku, ma miejsce pewien incydent z Trevorem siejącym postrach i powodujący westchnienia szkolnych koleżanek.


Oczami Pigmeja poznajemy amerykańskie społeczeństwo. Typowa Rodzina Goszcząca. Ojciec z nadwagą, w którego ślady idzie syn, matka anorektyczka uzależniona od wibratora, czy w końcu córka, najbardziej rozgarnięta z nich wszystkich, wyzwolona nastolatka, która karmi rodzicieli środkami usypiającymi, by móc ‘bawić’ się w szpiega. Pigmej poznaje też religię, w której czci się gipsowy posąg na krzyżu z pomalowanymi na czerwono dłońmi i stopami.


Tutaj chciałbym wstawić całkowicie moją sugestię, że świat Pigmeja to w rzeczywistości świat Palahniuka. To on widzi swoimi oczami typową rodzinę goszczącą, rozgląda się i dostrzega figurę ukrzyżowanego człowieka. Widzi, że kapłani tej religii nie postępują zgodnie z jej założeniami. Powinni stanowić przykład, a tymczasem stają się przykładami ludzi, których nigdy nie powinniśmy naśladować. Zamiast pięknych kwiatów, widzi on penisy goździków i waginy róż. To postrzeganie jest na swój sposób niezwykłe i interesujące.


Jest to moja pierwsza przeczytana tego książka amerykańskiego pisarza. Na pewno sięgnę po następne i jeżeli będą utrzymane na takim samym poziomie, to śmiało  i z przyjemnością zaliczę Palahniuka do poczetu moich ulubionych pisarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz