niedziela, 23 października 2011

Killer Elite - Elita zabójców

Czym zachęca ten film oprócz, wspaniałej moim zdaniem obsady? Ano tym, że jest podobno oparty na prawdziwej historii. Oparty, to dobre słowo, bo nie wydaje mi się, żeby prawdziwa historia wyglądała tak, jak ukazano to w filmie. Trzeba było zrobić film, który się sprzeda. Nie mogło więc zabraknąć widowiskowych pościgów, scen walki (Statham wspina się na szczyt bohaterów kina akcji) i pięknych kobiet. Nie żeby mi to w jakikolwiek przeszkadzało. Bardzo lubię Jasona, nie tylko dlatego, że jest Brytyjczykiem, nie tylko dlatego, że jest świetnie zbudowany, ale również dlatego, że ma swój specyficzny sposób grania, poruszania się na planie, którego nie można pomylić z żadnym innym. Rober De Niro to klasa sama w sobie, ale świetnie zagrali również Clive Owen i Dominic Purcell. Gry aktorskiej blondynki Yvonne nie komentuję, jestem facetem…:)


Co do fabuły. Jason i Robert to płatni zabójcy. Po ostatnim zadaniu, Jason postanawia się wycofać. Robert pozostaje w fachu, ale zostaje złapany. By go uwolnić, Jason musi pomścić śmierć trzech synów szejka Dubaju. Zabójcami byli członkowie SAS, więc zadanie nie będzie łatwe. A zabawa zaczyna się na dobre.


Co do prawdziwości historii. Film oparty jest na książce „The Feathered Men” autorstwa Sir Fiennese’a. Początkowo miała status opartej na faktach, później opisywano ją jako ‘factional’, czyli mieszankę fikcji i faktów, teraz jednak twierdzi się, że jest fikcją. Pewne jest jedno, wzbudziła wiele kontrowersji.


Ogólna ocena filmu. Osobiście miło wspominam pobyt w kinie. Nie mam nic przeciwko tego typu filmom. Odpowiadała mi ekipa aktorska, a film wciąga. Jeżeli ktoś jest fanem wymienionych wyżej osób, lub po prostu lubi popatrzeć na porządną rozwałkę – powinien być zadowolony.


Tradycyjnie umieszczam trailer filmu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz